Cena złota w ostatnich 5 latach...


gold price charts provided by goldprice.org

środa, 6 czerwca 2012

Powrót do "złotego standardu"...?

Wywiad z Philipp'em Bagus'em, niemieckim ekonomistą w Rzepie.


----------------------------------------

Rządy finansują swoje wydatki poprzez dodruk i psucie pieniądza – przekonuje Philipp Bagus niemiecki ekonomista
Ostatnio „New York Times" obwieścił, że ponownie mamy rok 1980, nawiązując do powołanej przez Ronalda Reagana Komisji Złota, mającej ocenić sens powrotu do tzw. standardu złota. To sensowna propozycja?
Reforma systemu monetarnego i bankowego jest chyba najważniejszym zadaniem stojącym przed nami w XXI wieku. Jest wręcz kluczowa dla naszej cywilizacji
Wczasach klasycznego standardu złota wszystkie główne waluty opierały się na tym kruszcu. Po prostu złoto było pieniądzem, a pieniądz złotem. Ludzie mogli udać się do banku, dać banknot i dostać w zamian kruszec, bo banknot był tylko dokumentem potwierdzającym, że jego posiadacz ma w banku taką to a taką ilość złota. Mimo że substytuty pieniądza (depozyty bankowe, banknoty) nie miały oparcia w 100 proc. w kruszcu (banki i tak nie miały w swych depozytach tyle złota, na ile wystawiały banknoty), złoty standard ograniczał rządy w dodruku pieniądza, bo jeśli wyprodukowałyby ich zbyt dużo, groziłoby to brakiem płynności i ich niewypłacalnością.
Jednak ze standardu złota zrezygnowano. Dlaczego?
Wszystkiemu winna jest I wojna światowa. Socjaliści wykorzystali wtedy swoją szansę. Rządy postanowiły na czas wojny czasowo zawiesić funkcjonowanie standardu złota, z tym że możliwość swobodnego kreowania pieniądza, sterowanie siłą wytwórczą i idąca za tym jeszcze większa władza nad obywatelami tak się wszystkim spodobała, że złoto na dobre przestało już stać za banknotami.
Ale standardu złota w wielu kręgach nie wspomina się dobrze. Słychać głosy, że to anachronizm, który niesie ze sobą więcej zła niż pożytku.
A to dlatego, że dziś rządy finansują swoje wydatki poprzez dodruk i psucie pieniądza. Standard złota ukróciłby ten proceder, ale też uniemożliwił państwom tak wielką redystrybucję dochodów.
Kto zatem nie chce powrotu do parytetu złota?
Banki, politycy i wielki biznes, ponieważ ograniczyłby ich władze i ogromne dziś możliwości. Istnieje wiele więzi między finansowymi, politycznymi i medialnymi elitami. Wszystkie one wspólnie propagują pogląd, że standard złota jest niebezpiecznym anachronizmem. A prawda jest taka, że złoty standard ogranicza produkcję pieniędzy, więc powstrzymuje rządy i banki przed niepohamowanym zadłużaniem nas wszystkich.
Ale czy to nie jest jałowa dyskusja? Przecież w kryzysie nikt nie wprowadzi standardu złota, bo każdy potrzebuje pieniędzy, by z tym kryzysem walczyć.
Nasz obecny system monetarny nie prowadzi tylko do redystrybucji nowo wydrukowanych pieniędzy, ale również jest odpowiedzialny za gospodarcze cykle koniunkturalne, czyli także za dzisiejszy kryzys. Wszystko przez sztuczne obniżanie stóp procentowych. Mechanizm ten najlepiej tłumaczy austriacka teoria cyklu koniunkturalnego opracowana przez Ludwiga von Misesa. Reforma systemu monetarnego i bankowego jest chyba najważniejszym zadaniem stojącym przed nami w XXI wieku. Tak więc dyskusja na temat standardu złota nie jest żadnym tematem zastępczym, jak niektórzy starają się ją przedstawiać. Jest wręcz kluczowa dla przyszłości naszej cywilizacji. Szkoda, że toczy się ona tylko w USA. Europa jest, niestety, dużo bardziej socjalistyczna i dlatego tak podatna na ułudę papierowych pieniędzy. U nas tej dyskusji praktycznie nie ma, ale nie ma też polityków orientacji Rona Paula lub tak wpływowych wolnościowych think tanków jak Instytut Misesa w Alabamie.
Co by się zmieniło, gdybyśmy wrócili do dawnych wzorców i ponownie oparli pieniądz na parytecie złota?
Rządy musiałyby bardzo ograniczyć wydatki i wrócić do filozofii równowagi budżetowej. Co ciekawe, osiągnięcie takiej równowagi jest jedynym pewnym i trwałym remedium na kryzysy takie jak obecny. Tylko powrót do zrównoważenia wpływów i wydatków mógłby uratować strefę euro. Do tego rozwój gospodarczy byłby bardziej stabilny, gdyby rządy stosowały tę jedną, prostą zasadę. W systemie parytetu złota nie miałyby na szczęście innego wyjścia. Zresztą już dziś tak naprawdę nie mamy większego wyboru – nasza gospodarka potrzebuje zrównoważenia, nie da się dalej tak dużo wydawać. Co nie zmienia faktu, że na razie optymistą nie jestem. Nasze elity są zdecydowanie przeciwne tym koniecznym zmianom. Jeśli jednak banki centralne będą kontynuować swoją inflacyjną politykę, to coraz więcej osób będzie inwestować w złoto, by chronić swój majątek. Może to w naturalny sposób pomóc w przejściu z pustego pieniądza do takiego, który będzie miał konkretną wartość.
Naprawdę uważa pan, że Europa jest na to gotowa?
Ludzie w Niemczech i w innych krajach mają już tak wiele obaw co do przyszłości euro, że zaczęli niemal masowo skupować złoto. Kiedy koszty inflacji poważnie uderzą nas po kieszeni, trend ten jeszcze bardziej przyspieszy i sprawa standardu złota powinna się wtedy przebić także do naszych parlamentów. Może uda się w przyszłości powstrzymać nasze rządy przed robieniem nam, ale i sobie samym, krzywdy. Bo system pustego pieniądza, choć jest na rękę poszczególnym politykom, czerpiącym zyski z władzy, w dłuższej perspektywie ukróci rozwój, jakim cieszymy się już od kilku pokoleń.

Philipp Bagus jest niemieckim ekonomistą, profesorem na Uniwersytecie Króla Juana Carlosa w Madrycie. Jest przedstawicielem austriackiej szkoły ekonomii. W 2011 roku ukazała się po polsku jego książka „Tragedia euro"

niedziela, 22 kwietnia 2012

Nie ufasz rządowi? Kupuj złoto!

Robert Gwiazdowski mówi wprost:

"Ufasz rządowi, nie przejmuj się. Nie rób nic. Nie ufasz? Kupuj złoto!"


A Ty co robisz? Ufasz i śpisz spokojnie?

Czy może jednak nie do końca...?

Zapraszam Cię do najlepszego programu oszczędzania / inwestowania w złoto w Polsce

niedziela, 4 marca 2012

Wybuduj arkę!

W mojej miejscowości mieszka pewna rodzina, o której mówi się, że zmarnotrawiła majątek swoich przodków. Kiedyś była to jedna z najbogatszych rodzin, dzisiaj jej majątek to nędzne resztki, które są nieustannie sprzedawane za liche pieniądze, aby pokryć ciągnące się długi.  Wszyscy wokół mają jasny ogląd tej sytuacji. "Utracjusze, darmozjady, nieroby" - to najłagodniejsze określenia padające pod adresem tej rodziny. Przeciętny człowiek ma zdrowy sposób patrzenia na swój finansowy świat. Wydawaj nie więcej, niż zarabiasz. Ostrożnie podchodź do długu. Jeżeli zadłużasz się, to rób to rozważnie, tak, abyś swoją głupotą nie obciążył dzieci...   

Jak to jest, że wtedy, gdy w rodzinie ktoś żyje niegospodarnie, gdy zaciąga absurdalne długi, to potrafimy ocenić go jednoznacznie - "utracjusz",  ale gdy Państwo żyje na kredyt, który rośnie jak szalony - to dajemy się nabrać na banialuki - "polityka finansowa"...???

Czy zauważyliście, że u nas słowo "polityka" ma magiczną moc ogłupiania? Mamy "politykę finansową", a nie finansową głupotę, "politykę społeczną", a nie ekonomiczny rabunek, "politykę gospodarczą", a nie krępowanie ludzkiej inicjatywy i gospodarności.

I gdy zwyczajny, prosty człowiek wie, że nieustanne życie na kredyt, który przerasta możliwości bieżącego finansowania, to życie głupie, w tym samym czasie Państwo, a właściwie cała masa państw zaciąga kredyty na spłatę... kredytów. U nas to głupota, w "polityce finansowej" jest to rolowanie.
Czy da się w taki sposób funkcjonować wiecznie? Wszyscy wiedzą że nie, ale kto by to powiedział publicznie? Przecież to niepolityczne...

Kiedyś słyszałem taki slogan dotyczący zanieczyszczania środowiska: Jest to zabijanie, tyle że odsunięte w czasie i przestrzeni. Dlatego niebezpieczne, bo niewidoczne.

Czym więc jest życie w nieustannie rosnącym zadłużeniu? To jest zwykła kradzież, tyle że odsunięta w czasie!!!
Kradzież? Przecież nic nie ginie! Przecież wszystko jest na swoim miejscu!
Ginie, ginie... Ginie dobrobyt moich dzieci, bo tak jak za moją emeryturę, tak samo one będą płaciły za nasz pozorny dobrobyt. Zresztą my też w tym łańcuszku okradzionych swoje dostaliśmy. My też płacimy cenę za "dobrobyt" wcześniejszych pokoleń, a może bardziej za głupie działania finansowe naszego Państwa.
I tak ten odkładający się ciągle dług zaczyna nas przygniatać. Tak jak zmiażdżył pewną rodzinę w mojej miejscowości. A jeżeli nie podejmie się radykalnych kroków, przede wszystkim ograniczenia wydatków, to stanie się jak śniegowa kula. Jak powódź, która nadciąga z górskich terenów. Co z tego, że na północy jeszcze słońce, jeszcze dobra pogoda, jak fale przewalają się już na południu. I będą tylko narastać.

Przypomina mi się biblijna historia o Noem. Bóg powiedział do niego, aby ten na środku pustynnych terenów zaczął budować statek, arkę. Ja nie jestem Panem Bogiem, ale mówię Ci, jeżeli ciągle wierzysz w Państwo, jeżeli wciąż wierzysz w siłę pieniędzy - "Buduj arkę!!!" Może jeszcze nie będzie konieczna Tobie, ale Twoim dzieciom na pewno. Gdy przyjdzie powódź, gdy państwa zaleją nas czymś, co nazywają pieniędzmi - Ty bądź gotów. Nie zwracaj uwagi na tych, którzy będą pukać się w głowę, którzy będą mówić, że "przecież politycy wiedzą, co robią". Ty rób swoje. Buduj swoją arkę.
Zacznij odkładać to, czego inflacja nie dotknie. Tak, inflacja. Bo jak politycy już naprawdę nie wiedzą, co zrobić z długiem, to uruchamiają maszyny drukarskie. Ten sam dług staje się relatywnie mniej warty. Ale i każda złotówka w Twojej kieszeni, na Twoim koncie będzie znacznie mniej warta. Nie daj się ogłupiać politycznym szamanom! Oni nie potrafią zatrzymać powodzi!
Jeżeli nie masz wiele pieniędzy - zacznij oszczędzać. A zaoszczędzone inwestuj. Na przykład w ziemię czy w  złoto. Jeżeli posiadasz pieniądze, to patrz na niebo. Chmury już widać. Buduj swoja arkę niezależności finansowej! Najlepiej jak potrafisz!
Jeżeli potrzebujesz inspiracji, to proponuję Ci odwiedzić Bogatego Ojca. ;)

Jeżeli chcesz zainwestować pieniądze, duże czy małe w złoto, to skorzystaj z konta depozytowego, które jest dostępne w Mennicy Śląskiej. Tam nawet już od 250 zł możesz zacząć budować swoją arkę...

Więcej o tym pisałem w tym wpisie.

I pamiętaj, nie patrz w telewizor, patrz w niebo! Nadciągają chmury...

wtorek, 14 lutego 2012

Złoto - nowy trend inwestycji indywidualnych

Za "Gazetą Ubezpieczeniową" przedstawiam Wam wywiad z Panem Mariuszem Antonowiczem, członkiem zarządu protected Noble Metals Polska Sp. z o.o.
Firma Four Gates Polska właśnie niedawno temu połączyła siły z protected Noble Metals.

------------------------------------------------------------------

Bożena M. Dołęgowska-Wysocka: – Panie Prezesie, w dzisiejszych czasach jest tak, że rynek kapitałowy w sekundzie może stać się jedną wielką „ściemą”, a obserwowane w nim elementy piramidy finansowej budzą ogromne wątpliwości dotyczące bezpieczeństwa naszych inwestycji. Pan chce zachęcać ludzi do inwestowania w nowy produkt. Tym razem złoto. 

Mariusz Antonowicz: – Prawda. Szczególnie ostatnie lata mocno doświadczyły i zmęczyły dużą grupę inwestorów. Szczególnie tych, którzy liczyli na bezpieczne zyski, a ich doświadczenie inwestycyjne było niewielkie lub żadne. 

Utrata zaufania do „papierków” odzwierciedla dzisiaj ogromne zainteresowanie tymi cennymi rzeczami materialnymi. Przykłady to oczywiście sztuka, wina, metale szlachetne, a w szczególności sztabki złota inwestycyjnego. Jednak zanim dokonamy takiej inwestycji, zachęcam do sięgnięcia po przynajmniej podstawowe informacje związane z tym rynkiem. 

Zatem co powinniśmy wiedzieć o inwestycji w złoto?

– Przede wszystkim istotna jest cena, po jakiej kupujemy złoto. 
Ma to ogromne znaczenie szczególnie w przypadku małych nominałów, czyli inwestycji na poziomie od kilkuset do kilku tysięcy złotych. Złota zasada obowiązująca przy zakupie tego cennego kruszcu brzmi: „Im mniejsza sztabka, tym wyższa cena za gram”. W przypadku sztabek jedno- i kilkugramowych nawet o ok. 30–40% wyższa niż w sztabkach 1000 g. Wyższa cena nie miałaby jednak większego znaczenia, gdyby te same firmy, mennice czy banki proponowały odpowiednio wyższą cenę przy odkupie tej sztabki (jeśli w ogóle będą zainteresowane odkupem...). Niestety, ich cena przy odkupie będzie o te 30–40% niższa. Trudno jest racjonalnie ocenić inwestycję, w której przy rozpoczęciu tracimy ok. 30–40%. 

Jak Wy zamierzacie sobie z tym poradzić?

– Po pierwsze protected Noble Metals rozwiązuje tę znaczną niedogodność i swoim klientom oferujemy możliwość zwiększania zapasu złota, za korzystną cenę, inwestycją na przykład w miesięcznych ratach. Zaletą takiego zakupu złota jest cena. Niezależnie od wysokości takiej inwestycji (nawet 100 zł miesięcznie), cena grama złota będzie zbliżona do ceny za gram złota w jednokilogramowej sztabce! Przykładowo nasi klienci w listopadzie mogli kupić 1 gram złota po cenie 193 zł. Wszyscy zainteresowani wiedzą, że w innych instytucjach płaciło się nie mniej niż 250 zł. Należy pamiętać, że proporcje te utrzymują się w każdym miesiącu, co wynika z międzynarodowego zasięgu firmy protected-NM i ceny hurtowej, która jest nie do osiągnięcia przez prywatnych inwestorów i podmioty o zasięgu lokalnym.

Po drugie ważna jest marka producenta, musi być sygnowana przez LBMA. Brak producenta naszej sztabki w spisie LBMA w znacznym stopniu obniża atrakcyjność takiej inwestycji, ponieważ jest to swego rodzaju międzynarodowa gwarancja. Jeśli chcemy, aby nasza inwestycja miała siłę międzynarodową, to musimy zwrócić uwagę na mennicę, w jakiej wybito sztabkę (poznajemy to po wybitej na niej nazwie). Najbardziej pożądane, a co za tym idzie i najłatwiej zbywalne, pochodzą z mennic zrzeszonych w LMBA (The London Bullion Market Association) – pod wskazanym linkiem http://www.lbma.org.uk/pages/index.cfm?page_id=29&title=gold_list) znajduje się pełna ich lista. Niestety polskich producentów tam nie znajdziemy i próba sprzedaży takiej sztabki za granicą Polski może spowodować spore frustracje. protected Noble Metals dostarcza tylko sztabki największych europejskich mennic zrzeszonych w LBMA.

Po trzecie, to bezpieczne przechowanie i możliwość szybkiego zbycia po aktualnej cenie rynkowej. Kupując sztabki złota i zabierając je do domu, z jednej strony czujemy się pewnie, mając je zawsze pod ręką, ale z drugiej strony zwiększa się możliwość utraty poprzez np. kradzież. No i w przypadku chęci zbycia musimy samodzielnie szukać nabywcy, który zaoferuje satysfakcjonującą cenę. Klienci protected Noble Metals mogą skorzystać z dwóch dogodnych rozwiązań. Pierwsze to dostarczenie sztabek pod wskazany adres ubezpieczoną przesyłką kurierską i drugie to depozyt do momentu, w którym klient nie postanowi inaczej. Odkup złota od naszych klientów załatwiamy bezzwłocznie po otrzymaniu takiego zlecenia.

Panie Prezesie, dlaczego złoto? Czy mit o królu Midasie już nie działa odstraszająco?

– W czasach, gdy w rubrykach periodyków gospodarczych wciąż królują doniesienia o kryzysie finansowym, destabilizacji ekonomicznej, inflacji i długu państwowym, wielcy i mali inwestorzy są coraz bardziej zainteresowani jedyną, prawdziwą i jednolitą dla wszystkich krajów świata walutą, jaką jest złoto inwestycyjne. Złoto inwestycyjne posiada te najbardziej pożądane i magiczne cechy doskonałego instrumentu finansowego, czyli: łatwość transportu ze względu na niewielki rozmiar przy zachowaniu wysokiej wartości, łatwość zbycia na całym świecie, niezniszczalność, łatwość podziału przy zachowaniu wartości dla każdej nawet najmniejszej części. Ponadto złota, w przeciwieństwie do banknotów, nie można pomnożyć na mocy dekretu (nie można go "doprodukować”). 

Taka inwestycja to zatem również ochrona przed inflacją. Warto wiedzieć, że złota jest stosunkowo mało, aktualnie całe złoto świata mieści się w sześcianie o długości boku 20 m, a jego przewidywane zasoby wystarczą jeszcze tylko na około 18 lat. 

Czy dzisiejsza wartość złota jest bańką spekulacyjną?

– Bańka spekulacyjna kojarzy mi się bardziej z irracjonalnym wzrostem cen czegoś, co nie ma uzasadnienia ekonomicznego, przy ogromnej euforii kupujących popychanych do inwestycji perspektywą ogromnych zysków.
To, co dzisiaj kojarzy mi się z, nazwijmy to, „gorączką złota”, jest raczej nacechowane strachem, a nie euforią, i w większości przypadków pozbawione złudzeń wielkiego zysku. Tu chodzi raczej o bezpieczeństwo i zatrzymanie uciekającej wartości naszych oszczędności. Badając ceny podstawowych artykułów spożywczych w Polsce, szybko dojdziemy do wniosku, że ostatnie 10 lat przyniosło nam ok. 240% wzrost cen niektórych z nich (np. chleb!). Ile w tym czasie zarobiły nasze oszczędności? Żeby zachować swoją wartość nabywczą, powinny zarabiać netto min 9% rocznie, a o ile podniosły się nasze pensje? Oczywiście trudno oczekiwać, że cena złota wiecznie będzie rosła, ale zdecydowanie można oczekiwać, że jego siła nabywcza pozostanie na swoim poziomie. Gdyby zapytać nasze społeczeństwo, w jakiej walucie chciałoby trzymać swoje oszczędności bez względu na okres trwania inwestycji, to proszę mi powiedzieć, którą z propozycji wybrałaby większość: dolary, euro, franki, polskie złote czy może złoto? Jeśli chodzi natomiast o zaufanie do instytucji finansowych, to wybór padłby na obligacje państwowe, lokaty bankowe, a może wygrałaby sztabka złota w garści. I co najważniejsze, wyborów takich dokonują dzisiaj instytucje finansowe i banki centralne na całym świecie.

Czy zatem złoto może być produktem oszczędnościowym dla wszystkich?

– Ogromne dodatkowe znaczenie ma tutaj informacja o naszym ZUS i o tym, że nasze pieniądze „odkładane” na przyszłe emerytury sięgną przysłowiowego dna.

Inflacja, kłopoty finansowe państwa w kolejnych latach to nie jest dobra prognoza dla przyszłych emerytów. Samodzielne oszczędzanie staje się więc sprawą zdrowego rozsądku, a różnorodność instrumentów finansowych dobrobytem, z którego należy korzystać. Najlepiej robić to za pośrednictwem doradców, którzy są w stanie wyedukować nas przynajmniej na jakimś bardzo podstawowym poziomie. Poziom usług w tym segmencie podwyższa się z roku na rok, a nasze spotkanie z doradcą jest i tak nieuniknione. Oszczędzanie w złoto inwestycyjne nieograniczane perspektywą terminu i przy dowolnej wielkości wpłat inwestycyjnych staje się nowoczesnym i bardzo ciekawym rozwiązaniem dopełniającym portfel instrumentów finansowych dostępnych na rynku. Systematyczny zakup złota można traktować jako inwestycje długoterminowe o zróżnicowanych celach, takich jak: własna przyszłość finansowa (emerytura), przyszłość naszych dzieci (w parze z ubezpieczeniem na życie rodzica może tworzyć doskonały produkt typu posagowego).

Proszę opowiedzieć o firmie protected Noble Metals.

– W ramach protected Noble Metals swoje siły połączyły spółki znane i cenione na rynku sprzedaży metali szlachetnych. Podwaliny stabilnego rozwoju i sukcesów przedsiębiorstwa daje międzynarodowe doświadczenie protected Group. Grupa z dużymi sukcesami od ponad 25 lat wprowadza na rynki europejskie produkty ubezpieczeniowe i fundusze inwestycyjne sprzedawane w Europie poprzez TU i wyspecjalizowane sieci sprzedaży. Firma protected Group w samej Austrii zrzesza wokół siebie ok. 1500 wyspecjalizowanych doradców. Celem protected Noble Metals jest optymalne i indywidualne zaspokajanie potrzeb klienta oraz pomoc i doradztwo w zakresie powiększania zasobów metali szlachetnych i ich zabezpieczania. Dzięki elastycznemu doborowi produktów każdy zainteresowany inwestor, niezależnie od zasobności portfela, ma możliwość stworzenia prawdziwego depozytu złota. Produkt „Depozyt Złota” jest oferowany obecnie w 12 krajach na terenie Europy. protected Noble Metals jest reprezentowana we wszystkich tych krajach – posiada własne spółki i dziesiątki tysięcy klientów zadowolonych z jej usług.

Jakimi zasadami kieruje się Wasza firma?

– Paleta naszych umiejętności jest bardzo szeroka. Nasze cele są przy tym jasno sformułowane. Ten, kto chce osiągnąć długoterminowy sukces, musi być ekspertem w swojej dziedzinie. Filozofia ta wyznacza kierunek naszego myślenia i działania. Zasada pierwsza brzmi: Kompetencja to podstawa sukcesu. Kompetencja oznacza przewidywanie rozwoju zmian rynkowych, wczesne rozpoznawanie trendów w zakresie produktów i jakości, wdrażanie wiedzy o rynku w sposób innowacyjny. W zakresie rozwoju produktów kierujemy się wysokimi standardami, pozwalającymi na sprostanie wymaganiom naszej firmy i naszych klientów. Nasze działania opierają się na zasadzie zaufania i wiarygodności. Zasada druga: Wszystkie wysiłki mają na celu korzyści dla klienta. Ten, kto zwiększy korzyści klienta z określonych produktów i usług, będzie zawsze osiągać sukcesy. Firma protected Group stale koncentruje swoje wysiłki na potrzebach klientów. Najwyższa przejrzystość działań i całkowita dyskrecja należą do niezwykle ważnych cech naszej działalności. Zasada trzecia: Kreatywność i innowacyjność gwarancją konkurencyjności. Unikalne konstrukcje o maksymalnym stopniu bezpieczeństwa, najlepsi partnerzy, produkty o doskonałym stosunku ceny do jakości oraz rzetelne doradztwo i obsługa – to czynniki, które zapewniają naszym klientom dodatkowe korzyści w porównaniu z innymi ofertami rynkowymi. Dzięki kreatywności i gotowości do wprowadzania innowacyjnych rozwiązań stale zwiększamy swoją konkurencyjność.

Jaki jest etap organizacji firmy w naszym kraju?

– Główna siedziba w Polsce mieści się w Warszawie, w budynku Mennicy Polskiej przy ulicy Waliców 11. W ciągu najbliższych 12 miesięcy zamierzamy osiągnąć pozycję lidera, jeśli chodzi o dostarczanie klientom możliwości inwestycji w metale szlachetne (złoto to nie jest nasze ostatnie słowo). Rozpoczęliśmy już współpracę z kilkoma dużymi partnerami handlowymi, a ich lista systematycznie się rozszerza. Tutaj chciałbym wymienić przede wszystkim dwie z nich, stawiane dzisiaj w gronie naszych kluczowych partnerów, są to Noricum Polska i IBDF.
Nasza obecność w Polsce to również uczestnictwo w sferze inwestycji w przyszłość. Kibicujemy oczywiście polskiej drużynie na Euro 2012. Nasze sympatie w stosunku do drużyny piłkarskiej przełożyliśmy na sponsoring klubu słynącego w Polsce jako kuźnia talentów piłkarskich: SKS Gwarek Zabrze. Klub jest inicjatywą tamtejszych zapaleńców i jak zawsze, tam gdzie jest pasja, pojawiają się sukcesy. Jestem przekonany, że za kilka lat kilku z wychowanków Gwarka zasili kadrę Polski. Już dzisiaj są tam zwrócone oczy trenerów naszych czołowych klubów.

Na zakończenie proszę kilka zdań o sobie :) 

– Mam 46 lat, jestem zodiakalnym Bliźniakiem. Ukończone studia o kierunku nauczycielskim pozwalają mi do dnia dzisiejszego skutecznie edukować, co prawda już tylko dorosłych. Przygodę z usługami finansowymi rozpocząłem 14 lat temu. Przez większość czasu byłem związany z segmentem indywidualnych ubezpieczeń na życie. Moja przygoda z finansami objęła praktycznie wszystkie elementy związane z tym zawodem. Zaczynałem od sprzedaży własnej w jednym z TU, następny etap to budowanie grup sprzedażowych, przygoda z usługami szkoleniowymi, centrale TU i odpowiedzialność za współpracę z wewnętrznymi i zewnętrznymi podmiotami sprzedaży. Aktualnie cieszę się bardzo, że mogę brać udział we wprowadzaniu nowego instrumentu finansowego na rynek polski. Prywatnie żona Ania, córki Monika i Alicja. Hobby to muzyka – każdy wolny czas poświęcam rodzinie i gitarze.

Dziękuję za rozmowę.
Bożena M. Dołęgowska-Wysocka

poniedziałek, 13 lutego 2012

Gdzie jest polski Ron Paul...?

Niezwykle interesujący wywiad przeprowadzony przez Mike'a Maloney z jednym z kandydatów na Prezydenta USA, Ronem Paulem.
Czyli nie jest to rozmowa z jakimś maniakiem, mówi prawdziwy KTOŚ!

I tego człowieka naprawdę warto posłuchać...

Zapraszam. :)


Cz. 1.



Cz. 2



I na końcu człowiek chce zapytać. Gdzie są polscy politycy z taką klasą? Czy mamy prawdziwe autorytety, czy też aktorów, którzy zagrają każdą rolę...?

A ja zapraszam na stronę Złoto dla każdego.

niedziela, 12 lutego 2012

Dlaczego cena złota jest taka, jaka jest?

Na portalu www.http://rynekzlota24.pl/ trafiłem na bardzo ciekawy artykuł Roberta R. Muphy'ego. Może trochę specjalistyczny, ale jeżeli ja większość rozumiem... ;)

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------


Od końca 2008 r., kiedy Ben Bernanke zaczął pompować w system bankowy biliony dolarów, ekonomiści i inni znawcy tematu kłócili się, czy Stany Zjednoczone czeka trwała deflacja czy przyspieszająca inflacja. Odmienne stanowiska wynikają częściowo z faktu, że eksperci koncentrują się na dwóch różnych rzeczach: jedna grupa odnosi się do cen rynkowych, podczas gdy inni mówią o zmianie całkowitej ilości długu i pieniędzy na rynku.
Nawet jeśli ograniczymy nasze rozważania do zmian cen rynkowych, z którymi musi zmierzyć się przeciętne gospodarstwo domowe, to wciąż różnica zdań jest znaczna. Keynesiści, charakterystycznie dla siebie, ostrzegają, że wysokie bezrobocie w USA może prowadzić do powstania japońskiego „straconego dziesięciolecia” stabilnych cen i zastoju gospodarczego. Z drugiej strony, austriacy przestrzegają przed inną dekadą — lat 70. w USA, kiedy Amerykanie byli dotknięci wysokim bezrobociem oraz inflacją cen.
Aby uzasadnić swoje stanowisko, keynesiści wskazują na niskie stopy zwrotu z różnych obligacji skarbowych, sygnalizując tym samym, że „rynek” oczekuje nieznacznych wzrostów cen w nadchodzących latach. W przeciwieństwie do nich, austriacy twierdzą, że znaczne i powszechne wzrosty cen są sygnalizowane przez wzrost wartości złota i srebra.
Przez pewien czas keynesiści nie potrafili się do tego ustosunkować. Sugerowali, że ceny surowców zawsze były zmienne, a ogromne wzrosty z  ostatnich lat można wyjaśnić popytem ze strony rynków wschodzących oraz niedoborami produkcyjnymi. W szczególnym akcie rozpaczy, Paul Krugman zasugerował, że na rynku złota istnieje bańka spekulacyjna stworzona przez Glenna Becka.
Jednak teraz keynesiści — razem z ludźmi zgadzającymi się z nimi, że świat jest w deflacyjnej pułapce płynności — przyjęli nową, bezpieczną teorię: cena złota wzrosła z powodu niskiej realnej stopy procentowej. Jeśli ta teoria jest prawdziwa, keynesiści mogą wyjaśnić wzrosty cen złota — zarówno te z ostatnich lat, jak i te z lat 70. Dzięki tej teorii mogą podtrzymywać swoje stanowisko, że Bernanke musi odkręcić kurki finansowe w celu uzdrowienia gospodarki.
Teoria cen złota
Teoria łącząca ceny złota z realnymi stopami procentowymi nie jest nowa, ale ostatnio stała się modna z powodu swojego związku z debatą na temat strategii działania Rezerwy Federalnej. W październiku Eddy Elfenbein wyłożył jej podstawy i przeprowadził kalibrację, która doprowadziło go do złotej zasady: „Kiedy krótkoterminowa realna stopa procentowa dolara jest poniżej 2%, cena złota rośnie. Kiedy jest powyżej 2%, cena złota spada”.
Całkiem niedawno Paul Krugman nie mógł spać, analizując ten problem i o 4.30 nad ranem umieścił wpis na swoim blogu, w którym — przy pomocy formalnych modeli ekonomicznych — wyjaśnia, dlaczego podczas spadku realnych stóp procentowych cena złota powinna iść w górę. Po uzyskaniu rezultatów Krugman stwierdził:
Przypuśćmy, że to jest prawdziwa historia, lub przynajmniej część prawdziwej historii cen złota. Jeśli tak jest, wszystko, co czytacie o znaczeniu cen złota, jest błędne.
To jest w istocie „autentyczna” historia o złocie, w której cena rośnie z powodu spadku oczekiwanych zysków z innych inwestycji; to nie jest — powtarzam: nie jest! — historia o oczekiwaniach inflacyjnych. Gwałtowne wzrosty cen złota nie są oznaką nadchodzącej inflacji, lecz rezultatem długotrwałego kryzysu gospodarki tkwiącej w pułapce płynności. Gospodarka jest bardziej narażona na deflację w stylu japońskim niż inflację w stylu weimarskim. Ludzie, którzy kupili złoto, obawiając się inflacji, postąpili dobrze, pomimo błędnych przesłanek.
Dla pełnego obrazu powinniśmy także spojrzeć na tekst Brada DeLonga, który rozwija analizę Krugmana. DeLong zestawia cenę złota z realnymi stopami procentowymi i zauważa, że — ogólnie rzecz ujmując — poruszają się one w przeciwnych kierunkach. Szczególnie wyraźnie widać to pod koniec lat 70. i na początku 80., kiedy realne stopy procentowe były prawdopodobnie ujemne (roczne wzrosty cen były wyższe od nominalnych stóp procentowych). W tym okresie ceny złota były wysokie. Podczas aktualnego kryzysu równieżmamy niskie realne stopy procentowe spowodowane bardzo niskimi nominalnymi stopami procentowymi. DeLong w następujący sposób odnosi się do tych wyników:
Zgodnie z tą interpretacją, złoto jest, i zawsze było, świetną „obligacją skarbową” — długoterminowym aktywem, które jest pozbawione ryzyka niewypłacalności, a przez to bardzo bezpieczne (lub przynajmniej postrzegane jako takie), i z tego powodu sprzedawane z premią w stosunku do obligacji skarbowych.
Jakie wnioski mogą z tego wyciągnąć austriacy? Czy ogromny wzrost cen złota może głównie wynikać ze spadku realnych stóp procentowych? Czy strach przez obniżeniem wartości dolara jest naprawdę wytworem wyobraźni Glenna Becka?
Bliższa analiza powyższych zależności
Wielu zwolenników tezy o nadchodzącej deflacji jest przekonanych, że ich teoria nie ma już słabych punktów. Nie wydawajmy jednak pochopnych sądów. Krugman i DeLong nie poparli swoich analiz solidnymi argumentami teoretycznymi ani praktycznymi. Wyjaśnili jedynie dwa ogromne wzrosty cen złota z lat 70. oraz z ostatnich lat. Przeprowadzimy teraz analizę, która wykaże błędność teorii Krugmana.
Na początek przyjrzyjmy się wykresowi, który Krugman zamieścił na swoim blogu. Dotyczy on dziennych zysków z 20-letnich skarbowych papierów dłużnych zabezpieczonych przed inflacją (TIPS):



Według modelu Krugmana nagłe i duże zmiany realnej stopy procentowej powinny prowadzić do jednorazowej korekty ceny złota w przeciwnym kierunku. To jest ta zależność, która, według Krugmana, dokładnie opisuje gwałtowny wzrost cen złota w ostatnich latach.
Są jednak znaczne obszary na powyższym wykresie, które nie pasują do tej teorii. Na przykład realna stopa procentowa (tutaj źródło danych) wzrosła znacznie z 2,06% 3 stycznia 2006 r. do 2,58% 3 lipca tego roku. To jest bardzo solidny wzrost, biorąc pod uwagę tak niewielki przedział czasowy.
Nie wiadomo, jak duża zmiana ceny złota powinna nastąpić, ponieważ model Krugmana jest jakościowy. Obliczenie nowej rynkowej ceny równowagi wymagałoby znajomości — jak to definiuje Krugman — „ceny zaporowej złota”, przy której nie byłoby popytu na złoto dla zastosowań komercyjnych i przemysłowych.
Pomijając rozmiar powyższej korekty, jej kierunek jest jasny — jeśli teoria Krugmana jest prawdziwa, wtedy znaczny sześciomiesięczny wzrost realnej stopy procentowej powinien prowadzić do spadku cen złota.
Jak to się ma do rzeczywistości? Wystarczy spojrzeć na wykresy w serwisie Kitco, aby stwierdzić, że na początku stycznia 2006 r. rynkowa cena złota wynosiła 530 USD.  Na początku czerwca cena wzrosła do 623 USD. Biorąc pod uwagę zmianę oficjalnego wskaźnika cen detalicznych (CPI), mamy do czynienia z 15% wzrostem realnych cen złota, podczas gdy konsekwencją teorii Krugmana powinien być znaczny spadek.
Model Krugmana niesie za sobą także inne następstwa. Na przykład, w sytuacji gdy realna stopa procentowa jest stabilna przez dłuższy czas, realna cena złota powinna wzrosnąć — w ujęciu rocznym — w podobnym stosunku w tym okresie. Niestety, zysk z 20-letnich skarbowych papierów dłużnych (TIPS) jest dość nieregularny, więc trudno zweryfikować prawdziwość tego następstwa. Jednak patrząc na 2005 r. widzimy, że zysk z powyższych papierów dłużnych jest stosunkowo stabilny i kształtuje się w okolicach 2%. Czasami jest wyższy, czasami niższy, ale nie odbiega zbyt daleko od 2% podczas tego roku — przynajmniej porównując to z jego zmiennością w pozostałych latach.
Jeśli teoria Krugmana jest prawdziwa, realna cena złota powinna wzrosnąć w 2005 r. tylko o 2%. W rzeczywistości cena wzrosła z 428 USD do 512 USD, co oznacza, po uwzględnieniu wskaźnika cen detalicznych (CPI), realny wzrost o 16%.
Podsumowując: nieważne, czy patrzymy na duże skoki realnej stopy procentowej w krótkim okresie czasu, czy na dosyć stabilny okres realnej stopy procentowej w długim okresie, możemy znaleźć odstępstwa od teorii Krugmana, bazując na jego własnych danych. Krugman i DeLong są (niesłusznie) przekonani, że rozwiązali ten irytujący problem cen złota. Doszli do modelu jakościowego, w którym nagłe spadki realnej stopy procentowej prowadzą do natychmiastowych wzrostów cen złota. Widząc ten rezultat, otworzyli sobie piwa z okrzykiem: „Misja zakończona!”. Zapomnieli, że inne implikacje płynące z ich modelu nie pasują do danych empirycznych.
Na pierwszy rzut oka, model Eddy’ego Elfenbeina wygląda całkiem nieźle:

Problem w tym, że jego model to po prostu krzywa, która nieźle pasuje do krzywej reprezentującej ceny złota. Podłoże teoretyczne, leżące u podstaw modelu, zakłada, że złoto reaguje na długookresowe stopy procentowe. Tymczasem Elfenbein przyznał, że do narysowania swojej krzywej używał krótkookresowych danych. Co więcej, Elfenbein daje nam do myślenia takimi słowami:
Ten wzajemny stosunek nie jest idealny, ale utrzymuje się całkiem nieźle przez około 15 ostatnich lat. Podobna dynamika zmian była też obecna w poprzednich 15 latach, ale myślę, że proporcje były inne.
Model Elfenbeina może być użyteczny dla osób inwestujących w aktywa krótkookresowe. Jednak to na pewno nie jest idealny model, ponieważ Elfenbein sam przyznaje, że nie powstał na podstawie żadnej teorii, a wygląda tak dobrze tylko wtedy, gdy świadomie dobierzemy dane z konkretnego okresu, dzięki czemu krzywa będzie podobna do krzywej ceny złota. Takimi metodami każdy może „wyjaśnić” cenę złota, odnosząc się do najróżniejszych okoliczności.
Trzeba oddać Elfenbeinowi, że przejrzyście wyjaśnia ułomności swojego modelu, czego nie można powiedzieć o Paulu Krugmanie. Elfenbein stwierdził:
Powiedzmy sobie szczerze, że to jest tylko model i nie próbuję w całości wyjaśnić zmian ceny złota. Złoto jest w dużym stopniu narażone na zmienność i spekulację. Na jego cenę mogą mieć także wpływ m.in. wydarzenia geopolityczne.
To są bardzo prawdziwe słowa, które powinny dać do myślenia tym, którzy są przekonani, że Krugman i reszta wyjaśnili tajemnicę nagłych wzrostów cen złota. Wszyscy wiedzą, że wydarzenia geopolityczne wpływają na cenę złota. Należy zauważyć, że ich wpływ nie do końca musi być zbieżny z wpływem zmian oczekiwanej stopy zwrotu ze skarbowych papierów dłużnych indeksowanych inflacją (TIPS). Na przykład, po tym jak prezydent Obama ogłosił 2 maja 2011 r., że Osama Bin Laden został zabity, cena złota spadła około 55 USD za uncję w ciągu kilku następnych dni. Zyski z 20-letnich skarbowych papierów dłużnych (TIPS) również nieznacznie spadły. (Żeby teoria Krugmana okazała się prawdziwa, zyski powinny wzrosnąć po tej „ekspansywnej” nowinie w celu obniżenia cen złota).
Zapominamy o kluczowym problemie: złoto jest walutą rynku
W powyższej części wskazałem na ułomności teorii bazującej na związku między realną stopą procentową a ceną złota. Teraz chciałbym zwrócić uwagę na zasadniczy problem w podejściu Krugmana i reszty: starają się wyjaśnić cenę złota, zapominając o jego historycznych funkcjach jako waluty całego rynku.
Jeśli zajrzyjmy za kołnierz modelowi Krugmana, zobaczymy, jakiej metodologii używa: na początku przyjmuje, że ilość złota w posiadaniu jednostek jest już określona. Ta ilość ciągle się pomniejsza przez przemysłowe zastosowanie złota. Jednak najważniejsze w modelu Krugmana jest założenie, że jedynym powodem do posiadania złota jest fakt, że w przyszłości dentyści odkupią je od nas drożej na złote plomby. Krugman mówi tak:
Zobaczcie, jak to działa. Wyobraźcie sobie, że istnieje pewna określona ilość złota na świecie i wraz z biegiem czasu zasób złota pomniejsza się przez wykorzystanie go w różnych dziedzinach, takich jak na przykład stomatologia. (Owszem, złoto jest wydobywane i istnieje mniej więcej stały popyt na zwykłe przetrzymywanie złota — ale na razie o tym zapomnijmy). Tempo, w jakim złoto znika w zębach, można liczyć w tonach rocznie. Zapotrzebowanie przepływu złota zależy więc od jego realnej ceny…
Krugman świadomie ignoruje fakt, że są ludzie, którzy trzymają złoto, traktując je jako inwestycję. Mówi: „na razie o tym zapomnijmy”, ale nie wraca do tego — jakże ważnego! — zagadnienia.
Dla odmiany zajmijmy się wstępem do analizy Eddy’ego Elfenbeina, który jest pokrzepiająco szczery:
Problemem jest to: „Jak można rozsądnie policzyć cenę złota?”. Dla akcji mamy wiele różnych wskaźników. Oczywiście, te wskaźniki mogą nie działać… ale to już jest coś. Na złoto nie ma żadnych wskaźników. Jakby nie było, złoto to tylko kamień (no dobra, metal).
Jak w takim razie możemy choćby zacząć analizę ceny złota? Jest taki stary dowcip, który mówi, że cenę złota rozumieją tylko dwie osoby na świecie. Obaj pracują dla Bank of England i się ze sobą nie zgadzają.
Jasne jest, że ani Krugman, ani Elfenbein nie biorą pod uwagę historycznej roli złota (i srebra) jako środka wymiany. Ludwig von Mises w swojej pracy The Theory of Money and Credit wyjaśnia, w jaki sposób złoto może stać się pieniądzem, będąc początkowo zwyczajnym towarem z względną ceną ustalaną przez zapotrzebowanie produkcyjne.
Ze względu na proces, który opisałem w tym artykule, inwestorzy zaczynają trzymać złoto (lub inne środki wymiany) nie dlatego, że chcą zrobić naszyjnik czy plombę, ale dlatego, że to bardzo płynne aktywa. Jeśli tempo tego procesu będzie szybko rosło, złoto stanie się powszechnie akceptowane i w tym momencie stanie się spontanicznie wybranym przez rynek pieniądzem. (Tutaj niedawna polemika z tym poglądem).
Gdy zrozumiemy historyczną rolę złota jako pieniądza akceptowanego na wszystkich rynkach świata, zobaczymy, dlaczego złoto jest najlepszym zabezpieczeniem przed inflacją i dlaczego ludzie kupują złoto, gdy się boją. Model Krugmana byłby prawdziwy, tylko wtedy, gdyby pozostałe czynniki pozostawały niezmienione. Model ten w żaden sposób nie jest w stanie udowodnić tezy, że Bernanke musi powiększać inflację.
Podsumowanie
Krugman, DeLong i inni będą mieli trudności ze zrozumieniem rynkowego pojęcia złota (i srebra), jeśli próbują wyjaśnić jego cenę modelem, który nie bierze pod uwagę historycznej roli złota jako środka płatniczego. (Deflacjonistyczny Mish zawsze podkreślał szczególną rolę złota jako waluty ogólnoświatowej).
Kiedy złe wieści z Grecji powodują, że ceny obligacji skarbowych rosną, wszyscy akceptują zdroworozsądkowe wyjaśnienie, że: „inwestorzy zamieniają EUR na USD”. Dlaczego więc czymś niezwykłym ma być fakt, że Bernanke wtłacza w system ogromne ilości nowych dolarów, co odsyła zaniepokojonych inwestorów do bezpiecznych walut (złota i srebra), których wartość nie może być obniżona?
Wielu inwestorów — zarówno tych małych, jak i dużych, takich jak Jim Rogers czy Marc Faber — rozumie, dlaczego taktyka Bernakego spowodowała wzrosty cen towarów, a w szczególności metali szlachetnych. Nie musimy rysować wymyślnych wykresów, żeby zrozumieć ich decyzje — ci ludzie swoim działaniem jasno prezentują nam swoje motywy działania.
Być może ci czołowi inwestorzy są w błędzie i może faktycznie czekają nas stabilne ceny konsumpcyjne. Jednak ani ja tak nie myślę, ani miliony innych ludzi kupujących złoto.


Robert P. Murphy
źródło: mises.pl za: mises.org

środa, 8 lutego 2012

"Jak inwestować w złoto i srebro"

Michael Maloney, autor bestsellerowej książki o inwestowaniu, przekazuje nam niezwykle cenne informacje dotyczące ekonomii czasów dzisiejszych.
W prostych słowach prezentuje to, co wielu ekonomistów zakrywa swoim slangiem czyniąc z ekonomii "wiedzę tajemną".
Michael Maloney wprowadza nas w jej niezwykle prosty świat. Coś istnieje lub udaje, ze istnieje. To, co udaje, że istnieje musi upaść. Ot, cała tajemnica...

Wiem, ze to ponad godzina oglądania. Ale wielu takiej "tajemnicy" nie pozna kończąc nawet fakultety. Ta więc odpuść sobie serial, wyłącz telewizor i posłuchaj człowieka, który o ekonomii mówi jak człowiek do człowieka. :)

Zapraszam Cię na stronę "Złoto dla każdego" kliknij w link z książką Mike'a i oglądaj. A potem znowu... :)

Na mojej stronie znajdziesz wersję polską, natomiast oryginalna jest tutaj:


Zapraszam do oglądania. I do myślenia... ;)

piątek, 3 lutego 2012

"Złota" promocja! Nie przegap...


Oczywiście można przespać wszystko. Można nie zauważyć wiosny, można nie zauważyć jak dzieci rosną, można... Ale nie warto. Dużo się traci! :)

Tak samo dzieje się w biznesie. Można patrzeć, ale niczego nie widzieć. Można nie zauważyć prawdziwych, złotych okazji! Można, ale nie warto!

W grudniu na tym blogu pisałem o propozycji Firmy Noricum. Już wtedy zachwalałem ją Wam wszystkim (sprawdź sam -> Propozycja Firmy Noricum ). Ale co mam robić dzisiaj???

Napiszę jedynie: "Człowieku! Otwórz oczy! Tego przegapić nie możesz!!!"

Od pierwszego lutego do ostatniego dnia lutego propozycja Noricum i Mennicy Śląskiej jest nie do przebicia! No bo zobacz:


  • Kupujesz złoto płacąc za gram tak, jakbyś kupował cały kilogram (w końcu tankowanie wprost z cysterny, a nie z dystrybutora!).
  • Inwestujesz w najbardziej odporny na kryzysy, zawirowania polityczne i gospodarcze produkt - w złoto. Tutaj w złoto inwestycyjne, sztabki o próbie 99,999.
  • To nie jest papierowa lokata, to nie jest jednostka uczestnictwa, to Twoje fizyczne złoto przechowywane z godnie z prawem o depozycie, taka "bankowa skrytka", gdzie odkłada się Twoja finansowa przyszłość.
  • Twoja WPŁATA musi wynieść tylko 250 zł jednorazowo! TAK, tylko tyle! Oczywiście, jeżeli masz choć trochę oleju w głowie, to będziesz w złoto inwestował systematycznie. :) Ale przecież to nie lokata czy polisa, gdzie jesteś uwiązany miesięczną wpłatą. 
  • Masz prawdziwy przywilej kupowania złota w taki sposób albo przez 30 lat, albo aż do kwoty 90.000 zł. Zamieniasz swoje pieniądze na złoto. Tak po prostu... Po wyczerpaniu któregoś z tych warunków depozyt jest zamykany - Ty decydujesz co zrobić z jego zawartością.
    Ale możesz wtedy założyć następny. ;)
  • Mennica zobowiązuje się, że z Twoim złotem zrobi to, co TY zechcesz. W każdej chwili możesz zażądać dostarczenia go pod wskazany adres (zapłacisz jedynie za ubezpieczony transport - ok. 25 zł), możesz zażyczyć sobie, aby Twoje złoto zostało zamienione z powrotem na pieniądze i aby zostały one przelane na wskazane przez Ciebie konto. Nic nie musisz... Możesz tyle, ile zechcesz. :) 
Pewnie masz ochotę zapytać: "Ile to kosztuje???"
Pytasz, masz! ;) Normalnie? 3.000 zł. 


Ale od pierwszego do 29 lutego 2012 roku 

- ANI GROSZA!!! Czyli NIC!!!



Wszystko to, co powyżej napisałem możesz mieć po prostu za darmo...
Oczywiście możesz to też przespać. Możesz nie zauważyć wiosny w biznesie. Jesteś wolnym człowiekiem, możesz prawie wszystko. ;)

No właśnie, jeżeli możesz - to zapraszam Cię! Inni już są przed Tobą! Ale twoje miejsce przecież nie może być zajęte przez nikogo. :)

Zapraszam Cię na moja stronę konsultanta. Tam naciśnij link o "darowaniu 3.000 zł". I postępuj zgodnie z instrukcją. :) Pamiętaj - www.496.zlotodlakazdego.pl
W razie jakichkolwiek pytań lub wątpliwości zapraszam do kontaktu:
email - wprostko@gmail.com
tel. - 691-838-447

Mam nadzieję, że już wkrótce spotkamy się przy wspólnym inwestowaniu. :)

czwartek, 12 stycznia 2012

Polowanie na "święte krowy"...

Robert Kiyosaki rozprawia się z pewnymi mitami dotyczącymi finansów.
Obejrzyj, przemyśl, podejmij decyzję...

Wstęp


Idź do szkoły...


Znajdź pracę...


Pracuj ciężko...


Żyj skromnie...


Odkładaj pieniądze...


Wiem, że niektóre tezy brzmią obrazoburczo. Ale przemyśl. Zastanów się.
Podejmij własne decyzje...



sobota, 7 stycznia 2012

Chomiku! Wyrwij się z karuzeli! Czyli trochę o pieniądzu...

Biedny chomik.
Gania jak głupi, pewnie biedak "myśli", ze to jest CAŁE życie. A tak naprawdę ktoś się nim tylko bawi. No i dodatkowo daje mu porcję ćwiczeń fizycznych. Przynajmniej za bardzo nie utyje...
Czy to zdjęcie nie kojarzy Ci się z niczym...? Dla mnie tak. Dla mnie jest to okrutny, ale dość prawdziwy obraz naszych (ludzi) związków z pieniądzem.

Czy kontrolujesz swoje życie w wymiarze finansowym? Czy może to pieniądz przejął nad nim kontrolę?
Zdecydowana większość Polaków nie ma żadnych, albo prawie żadnych oszczędności. Niektóre badania wskazują nawet na 80%! Czyli żyjemy z dnia na dzień, od pierwszego do pierwszego licząc na to, że jakoś to będzie... Albo przyjmując za pewnik, że przecież NIC NA TO NIE MOGĘ PORADZIĆ!!!
Oznacza to, że żyjemy na finansowej krawędzi, że niewielka komplikacja w życiu, utrata pracy, poważniejsza choroba może sprawić, że nagle znajdziemy się "pod kreską". A zupełnie na to nie jesteśmy gotowi.
Czy naprawdę Polska jest aż tak biednym krajem, że 80% Polaków nie jest w stanie niczego odłożyć? Nie, tak nie jest. Prawda jest brutalna.
Jesteśmy ekonomicznymi analfabetami.
Pieniądze traktujemy zupełnie bezmyślnie. Winna temu jest nasza przeszłość, która parę razy Polakom pokazała, że oszczędzanie nie popłaca (do dzisiaj pamiętam moją książeczkę mieszkaniową i kwotę, jaką po jej zamknięciu otrzymałem...). Winna temu jest szkoła, która uczy wszystkiego, ale nie zdrowego podejścia do finansów, ale winne też są nasze nawyki i uprzedzenia.
No bo jak z pieniędzmi postępuje przeciętny Polak? Pracuje ciężko na etacie. Otrzymuje pensję. No i wydaje ją na to co konieczne. Oraz na to, co konieczne nie jest. O oszczędzaniu praktycznie nie myślimy. "Przecież ja nie mam z czego." I tak do następnego miesiąca. Ale co jakiś czas pojawiają się ekstra pieniądze. Jakaś "trzynastka", jakaś nagroda, jakaś jubileuszówka. I co robimy wtedy? Skaczemy z radości... i biegniemy do sklepów, aby to szybko wydać. Sąsiad ma plazmę, ja też będę miał. Po co? Bo wszyscy mają. My znamy tylko jedną funkcję pieniądza - szybka wymiana na towar. A ten towar pociąga za sobą nowe koszty. Kupiłem samochód? Muszę ponosić wyższe koszty jego użytkowania. Kupiłem dom? To mam teraz worek bez dna...
Czyli im więcej kupuję, tym więcej pieniędzy potrzebuję. Zaczynam gonić jak ten chomik. I ciągle ciężko pracuję. Po co? Aby mieć pieniądze na finansowanie rzeczy, które kupiłem za wcześniej zarobione pieniądze. Chomik gania, karuzela kręci się coraz szybciej...
Tak, muszę przyznać, że to nie ja panuję nad moimi finansami. To one rządzą moim życiem. A ja ciągle muszę na nie ciężko pracować.


A może to moje pieniądze mają pracować na mnie...?
Tak żyją bogaci ludzie. Oni zawsze najpierw zarobione pieniądze oszczędzają i inwestują, najpierw płacą sobie. Dopiero potem myślą o wydawaniu. Taki sposób myślenia zbudował bogactwo wielu społeczeństw, wielu rodzin. Najpierw jakaś część moich pieniędzy musi zacząć pracować na mnie. Resztę mogę wydać na konieczne (i niekonieczne) potrzeby. Już słyszę krzyk: "To niemożliwe! Nie stać mnie na to!"
No to powiem wprost. Ciebie, mnie, nas nie stać na to, abyśmy wszystko po prostu wydawali!!! Bogaty może rujnować swoją fortunę. My najczęściej fortuny nie mamy. My musimy nauczyć się ją budować. My nawet jeśli bogatymi nie jesteśmy, to musimy zacząć postępować tak, jak oni. Na taką skalę, na jaką nas stać.
Załóżmy, że zarabiasz ok. 2.000,-... Po każdej wypłacie odłóż 10%, czyli 200 zł, przeżyj miesiąc za resztę. Daję słowo, że to możliwe. Przemyśl tylko swoje wydatki.
Te zaoszczędzone 200 zł zainwestuj. Powiesz mi, że 200 zł to nic. Ale w ciągu roku to już 2.400 zł, w ciągu 5 lat 12.000 zł, w ciągu 10 lat 24.000 zł, a w ciągu całego okresu pracy, czyli w ok. 40 lat to kwota 96.000 zł. Mało? Ja wolałbym takie pieniądze mieć, niż ich nie mieć w czasie, gdy moja emerytura będzie wynosiła ok. 40% dzisiejszej pensji.  Te odłożone i zainwestowane pieniądze mogą powoli zacząć zmieniać twoją finansową sytuację. Nie oczekuj cudu, ale zacznij ten "cud" systematycznie budować.
Oczywiście samo odkładanie pieniędzy to niewiele. Należy zastanowić się nad tym jak je najsensowniej zainwestować. Tak, aby to one pracowały jak ten chomik w swojej karuzeli.
Ja swoje 10% inwestuję w fizyczne złoto w programie depozytowym firmy Noricum. To jest moja decyzja.
Ty rozejrzyj się sam. Popytaj tych, którzy już tak robią. Podejmij własną decyzję. Ale zacznij postępować tak, aby "karuzela chomika" nie stała się Twoim przeznaczeniem.

Nowy Rok jest dobrym czasem, aby "po nowemu" zacząć myśleć o swoich pieniądzach, aby także "po nowemu" zacząć żyć.
Trzymam za Ciebie kciuki! :)